wtorek, 2 grudnia 2014

18. „Tego nie da się naprawić”

„Rocky”
Siedziałem właśnie w kuchni i smarowałem kanapki Delmą, kiedy Rydel z wściekłością trzasnęła drzwiami tylnego wejścia. Pewnie liczyła, że nikogo nie zastanie. No cóż... Przeliczyła się. W kuchni siedziałem ja.
- Rocky... - zaczęła, czego zupełnie się nie spodziewałem. - Musisz mi pomóc pogodzić się z Ellem. Dziś był wściekły o to co mu zrobiłam. Pobił mnie... - opowiadała z płaczem w oczach.
- Niby dlaczego mam Ci pomóc pogodzić się z tym gnojem? Wytłumacz mi to.
- Bo go kocham, a Ty jesteś moim bratem i zależy Ci na moim szczęściu.
Chciałem powiedzieć, że mi nie zależy, ale jak zobaczyłem w jakim ona jest stanie... Miała zabandażowaną głowę, mnóstwo siniaków i plastrów... I weź tu się nie zlituj...
- Słuchaj Delly. Chciałbym Ci pomóc, ale... Nie chcę by ten gnojek znów Cię skrzywdził. Decyzja czy chcesz z nim być należy do Ciebie.
- Chcę. Musisz nas pogodzić. Wymyśl coś nim Ell odejdzie od R5.
- Zrobię wszystko co mogę, ale nic nie obiecuję.
- Jesteś kochany Rocky. - ucałowała mnie w policzek i poszła. Ja niezwłocznie ruszyłem do Ratliffa.
Dotarłem do domu kumpla. Drzwi otworzył jego tata.
- Dzień dobry. Jest Ratliff?
- Dzień dobry. Nie ma go w domu. Myślałem, że jest u was...
- Niestety nie. Trudno... Poszukam go. Do widzenia.
- Do widzenia.
Zakończyłem rozmowę i rozpocząłem poszukiwania Ella. Obszedłem całe miasto. Zrezygnowany wróciłem do domu. Jutro się z nim skontaktuję. Może mi się uda naprawić Rydellington, choć wątpię w to... Położyłem się w swoim pokoju. Na razie nic nie powiem Rydel.

„Riker”
Jest 3 w nocy, a tu mi nagle Ross wpada do pokoju. Ciekawe co chce... Może znów ma jakiś głupi pomysł...
- Rik mam do Ciebie prośbę... - wyszeptał. Chyba nie chciał budzić reszty domowników.
- O co chodzi? - spytałem zaspany.
- Chcę byś pogodził mnie z Lau.
- Nie zrobię tego z dwóch powodów. Pierwszy; mi też podoba się Laura. Drugi; wy i tak byście się zaraz ponownie pokłócili. Wy nigdy nie będziecie razem.
- Aha... - mruknął pod nosem i poszedł.
Zauważyłem, że chyba lekko go zraniłem. No cóż. Ross to taka druga Delly. Pomóż mi w tym... Pomóż mi w tamtym... Łatwo go zranić... Mocno uderza... Krótko mówiąc ROSS TO ISTNA DELLY. I tyle. Ja mu nie pomogę.
Dopiero po pół godziny udało mi się zasnąć. Gdy się obudziłem dotarło do mnie, że muszę pomóc bratu. Przebrałem się, zjadłem śniadanie i nie uprzedzając nikogo wyszedłem.


„Laura”
Leniwie otworzyłam oczy. Była dopiero 9 lub już 9. Jak kto woli. Przebrałam się i zeszłam do kuchni. Siedział tam Rik, a Van robiła tosty.
- Hej. - przywitałam się niemrawo. Od kiedy nie jestem z Rossem jestem przybita. Postanowiłam wykorzystać to, że Rik jest u nas w kuchni.
- Hej! Wolisz tosta z serem czy z dżemem? - spytała się Nessa.
- A nie mogę jednego z tym, jednego z tym?
- Możesz. Zaraz Ci podam. - siostra wróciła do robienia tostów.
- Rik, mogę Cię o coś poprosić? - spytałam niepewnie.
- Możesz. - odpowiedział i uśmiechnął się.
- Więc tak... Chodzi o to, że chcę wrócić do Rossa. Pogodzisz nas?
- Hmmm... Niech no się zastanowię... Oczywiście, że tak. Ross prosił mnie o to samo dziś o trzeciej w nocy.
- Serio?
- Serio. A więc teraz zrobimy tak. Przyjdź dziś na nasz koncert w klubie na plaży. Po koncercie szczerze porozmawiacie. Co Ty na to? - spytał się mnie. - Możecie przyjść obie. - tym razem zwrócił się też do Ness.
- No nie wiem... Dla Raury już nie ma szansy, bo Ross zaczął coś kręcić z tą całą Mitchell. O to właśnie się ostatnio pokłóciliśmy. Tego nie da się naprawić...
- Ale Laura... Może jednak spróbujecie choć ten ostatni raz? - nalegała Van.
- No dobra... Ale nie obiecuję, że wrócimy do siebie.

„Ratliff”
Wczoraj przyjechałem po za miasto na działkę mojego wujka. Nikt tu nie był od... Nie mogłem się doliczyć. Chyba 15 lat, gdy wujek popełnił samobójstwo. Pewnie zastanawiacie się co zrobił... Powiem krótko ~ powiesił się. Ja mam zamiar zrobić to samo. Napisałem smsy pożegnalne do wszystkich. Teraz szukam sznura. Znalazłem go po godzinie. Zawiązałem pętelkę i już miałem ją zacisnąć, gdy wparował Rocky z Rydel i moim tatą.
- Ell! Nie! - usłyszałem krzyk zapłakanej panny Lynch. Spojrzałem na nią. Przypomniały mi się wszystkie wspaniałe chwile... Nasz pierwszy pocałunek... Był on w deszczu... Wiem. Wy myślicie inaczej, bo o nim nie opowiadałem. Nasza pierwsza wspólna noc... To wszystko było takie magiczne... Zdjąłem pętlę z szyi i rzuciłem się Rydel w ramiona. Pocałowaliśmy się.
- Jak wy mnie znaleźliście? - spytałem.
- Gdy odczytałem smsa domyśliłem się gdzie jesteś. A oni są tu, bo w tamtym momencie byli u nas w domu na kawie. - opowiedział mój tata George.
- Aha... Czyli możemy już wracać...


----------------------------------
Hejka.

Dziś w szkole miałam Dzień Muzyki. Śpiewałam razem z kilkoma koleżankami z chóru (niektóre nie mogły wystąpić). Zajęłyśmy pierwsze miejsce i otrzymałyśmy karty podarunkowe na 25zł do Empika.

Ten rozdział jest specjalnie dla nich :)

Jutro idę z klasą na spacer po Bydgoszczy z przewodnikiem w ramach lekcji. Natomiast w czwartek (4.12) w mojej szkole odbędzie Dzień Wolontariusza.

Następny rozdział będzie albo 5 albo 6 grudnia.

Zapraszam do czytania i komentowania rozdziału tutaj i u Rikeroholic oraz na One Shot'ów na moim drugim blogu :)

Do napisania :)
~ Wiki R5er

2 komentarze: