wtorek, 20 stycznia 2015

35. „Nielegalne interesy”

„Ross”
Moje podejrzenia sprawdziły się. To Luke wysłał te smsy. Pojechałem do salonu operatora mojej sieci komórkowej i zablokowałem jego numer. Teraz będę miał święty spokój.

„Ryland”
Stoję sobie przy wejściu i staram się sprzedać swoją dziewczynę. Przechodził właśnie Rik.
- Rik, może chcesz kupić Sav z dzieckiem za jedyne 200$?
- Nie, dzięki. Ja już mam Van.
No trudno... Znajdę kogoś innego. Przechodził Rocky.
- Rocky! - przywitałem brata serdecznie. - Może chcesz kupić Sav z dzieckiem za jedyne 100$.
- Nie, dzięki. Ja już mam moją kochaną Alex.
- Ale tu masz jeszcze dziecko... - starałem się namówić Rockyego.
- Z Alex już mam. Urodzi się za dwa tygodnie. - odpowiedział i poszedł. Ja ruszyłem do Rika.
- Rik! Rik! Wiem dlaczego tak długo nikt z nas nie widział Alex!
- Uspokój się Ryry, siadaj i opowiadaj.
- Ona jest w ciąży. W życiu nie zgadniesz z kim i za ile urodzi.
- No na pewno nie z żadnym z Lynchów.
- A właśnie, że z Lynchem. Z Rockym Lynchem. Naszym bratem. I co ciekawe. Dziecko urodzi się już za dwa tygodnie.
W tym momencie zadzwonił telefon Rika. Jego dzwonek rozbrzmiał się na cały dom.
- Nie odbierzesz? - spytałem.
- Nie, bo to Van.
- Ale dlaczego nie odbierzesz?
- Bo... Okłamała mnie i zraniła...
- Ale jak to? Byliście razem tacy szczęśliwi.
- Dobrze powiedziane. Byliśmy.

„Rydel”
Ell jest u swoich rodziców, bo z jego tatą coś nie tak. Natomiast ja razem z Olivią jestem w sklepie. Kupujemy ciuchy. Sukienki, spódniczki, bluzki, bluzy, spodnie, kurtki, torebki, buty i inne dodatki. W pewnym momencie zobaczyłam Kelly z jakimś wysokim mężczyzną. Nie zwracałam na nią uwagi.
- Mamusiu, kupisz mi to? - zobaczyłam Olivię z piękną turkusową sukienką.
- Jak będzie pasowała to tak. - odpowiedziałam i ruszyłam z małą do przymierzalni.

„Olivia”
- I jak? - pokazałam się mamie Rydel.
- Prześlicznie. - ucałowała mnie w policzek.
Przebrałam się z powrotem w swoje rzeczy i poszłam z Delly do kasy.
- Mamo, kupisz? - spytałam się i pokazałam na bransoletkę z przywieszką kotkiem.
- Oczywiście aniołku.
Gdy wychodziłyśmy jakaś pani rzuciła się na Delly.

„Rydel”
Kelly rzuciła się na mnie. Ona mnie ugryzła, więc ja ją drapnęłam. Ona mnie opluła, ja jej wyrwałam garść włosów. Biłyśmy się dopóki Ell nie pojawił się w galerii.
- Zabieram Olivię, bo wy obie jesteście nie ogarnięte. Ty nie masz do niej praw. - zwrócił się do Kelly. - A Ty... Dajesz małej zły przykład. - zwrócił się do mnie. - Olivia idziemy. - zabrał zakupy i poszedł do domu.

„Ryland”
Czekałem w domu na kuriera. Miał przynieść moje krewetki. Po godzinie, w końcu był. Zapłaciłem za przesyłkę i zabrałem ją do pokoju. Szybko ją rozpakowałem.
- Moje kochane krewetki. Teraz rozpocznę waszą nielegalną hodowlę i sprzedaż. - zaśmiałem się.
- Ryland za 15 minut deser. - usłyszałem głos mamy. Schowałem krewetki za plecy.
- Co tam ukrywasz? - spytała się mnie mama.
- Nic, nic... - Odpowiedziałem i mama wyszła. "Na pewno nic." Dopowiedziałem w myślach.


----------------------
Hejka.
Rozdział 35 za nami. Jeszcze jeden, epilog i koniec.

Jak myślicie... 
Krewetki Rylanda zostaną znalezione przez Stormie?
Czy Riker odbierze połączenie od Vanessy i pogodzi się z nią?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w następnym rozdziale.

Pani od angielskiego popsuła mi humor. Przeniosła moją koleżankę (z którą siedziałam na tej lekcji) do słabszej grupy. Wczoraj mówiła, że to dla jej dobra. A dziś dowiedziałam się, że powiedziała, że ona zaniża poziom grupy. Do koleżanek siedzących przede mną powiedziała "Zaopiekujcie się Wiktorią...".

Za to dla Rikeroholic jest dziś szczęśliwy dzień. Napisała dwa kolokwia i oba zdała ;)

Pozdrawiam i do napisania <3

2 komentarze:

  1. Super rozdział.
    Szkoda, że tak mało do końca.
    Ale już się pogodziłam z prawdą.
    Współczuję ci Wiki.
    Tobie Rikeroholic gratuluję sukcesu.
    PozdrawiamDestiny

    OdpowiedzUsuń
  2. To tylko koleżanka, nie możesz usiaść z kimś inny, Krwetki... Troubles of people first wolrd

    OdpowiedzUsuń