sobota, 3 stycznia 2015

29. „Luke vs Ross” cz.2

„Laura”
Jesteśmy z Lukiem parą od kilku tygodni. Jest cudownie, ale wszystko co piękne kiedyś się kończy. Niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży, 8 tydzień, z Rossem. Postanowiłam do niego wrócić. Jeszcze dziś powiem Lukowi, że to koniec, a potem pogadam z Rossem.

„Luke”
Pewnego dnia przyszła do mnie Laura i powiedziała, że musimy poważnie porozmawiać. Chce wrócić do tego Lyncha, bo będą mieli dziecko. Ten blondas najpierw zabrał mi fanów, a teraz dziewczynę, ale ja mu jeszcze pokażę co to jest zadzierać z Hemmingsem.

„Ross”
Wychodziłem z toalety w akademiku kiedy nagle zaskoczył mnie Luke.
- Ty odbijaczu cudzych dziewczyn! Dzieciorobie! - wykrzyczał i uderzył mnie z pięści w twarz. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale nie pozostałem dłużny i chwyciłem go za szmaty. Po chwili turlaliśmy się po ziemi okładając pięściami.
- Au! - krzyknął Luke i zakrył usta, a ja zauważyłem, że wyrwałem mu kolczyk z dolnej wargi. Niespodzianie on mnie kopnął w brzuch, aż osunąłem się pod ścianę. Wtedy przyszli jego kumple.
- Patrzcie co ten Śmieciarz mi zrobił! - Hemmings pokazał rozciętą wargę. Jeden z kolegów dał mu nożyczki - A masz! - wydarł się i wbił mi je w rękę. Wtedy pojawił się pan z ochrony i zabrał nas oboje na pogotowie. Z Izby przyjęć trafiliśmy z Lukiem na tę samą salę.
- Zadowolony jesteś?! Przez Ciebie Laura mnie zostawiła!- wydarł się na mnie, zeskoczył ze swojego łóżka i zaczął dusić mnie poduszką. Miałem niesprawną rękę więc nie broniłem się. Na szczęście weszła pielęgniarka i odciągnęła go ode mnie. - Czeka Cię koszmarny czas - dokończył tylko i wrócił na łóżko.

Czas w szpitalu ciągnął się w nieskończoność, bo Luke nieustannie się nade mną pastwił. Zjadał moje posiłki, kuł mnie igłami i obrażał. Na moje szczęście po tygodniu wyszedł. Kumpel powiedział mi, że za pobicie mnie wywalili Hemmingsa ze szkoły. Przynajmniej spokój będzie. Laura nie odwiedziła, żadnego z nas. Ciekawe co u niej. Nie jest już z Lukiem to może mam szansę... Już jutro wychodzę ze szpitala i wracam do domu na święta.
Z dworca odebrało mnie moje rodzeństwo.
- Nie przemęczaj ręki - powiedział Rik i wziął mój bagaż. Weszliśmy do domu, a tam czekała Vanka Marano...
- Ross, jest coś o czym powinieneś wiedzieć...


--------------------
Ross - 1 : Luke - 0
A może myślicie inaczej?
Trochę się namieszało...
Jest to ostatni rozdział pisany przeze mnie na tym blogu. Zostają tylko rozdziały Wiki R5er.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania!
~ Rikeroholic

3 komentarze:

  1. Jak przeczytałam Luke od razy skojarzyło mi się z Hemmingsem a jak przeczytałam Hemmings to od razu zaczęłam się cieszyć jak down xd
    Hahahaha ;D Pobili się jak dzieci. No jak przedszkolaki ^^
    Rikeroholic ryjesz mi psychę! :D
    Szkoda, że odchodzisz z tego bloga :((
    Będę tęsknić, ale przecież nie odchodzisz z bloggera a ja sie zachowuję jakbyś co najmniej zdecydowała się na karierę aktorską i chciała przestać pisać xD
    Czekam na rozdział w wykonaniu Wiki i życzę miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sądzę, że warga jest cholernie ukrwiona, rana długo się goi i łatwo ją spaprać. W sumie nie żeby była najtrudniejszym przekłuciem (industrial?), ale gdyby po mękach ktoś mi wyrwał kolczyka to zareagowałabym podobnie. Nie no poduszkami? Serio? Pajama party?
    Ale ja współczuję... Jedzenie w działki jest ohydne, cud zjeść jedną porcję.
    Rikeroholik - powodzenia w dalszej karierze blogowej i coraz lepszych umiejętności. La practicia costam el maestro :)
    (dalej ti pamiętam. Tak samo jak /devoj la ferla czika mas ferliz del mudo/ xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale superowy Rozdział.
    Biedny Rossy
    Ciekawe co będzie dalej.
    Czekam na next.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń