niedziela, 18 stycznia 2015

34. „Powroty”

„Ross”
Skończyło się wolne i czas wracać do szkoły. Jesteśmy już z Laurą spakowani i czekamy na taksówkę, która odwiezie nas na dworzec.
Po 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. Rozpakowuję właśnie rzeczy kiedy do mojego pokoju wszedł Luke Hemmings z Lau za rękę.
- I co Ross? Lau jest moja! - zaśmiał mi się w twarz.
                                  
„Laura”
Luke dopadł mnie na korytarzu. Nie mam siły się mu wyrwać. Patrzę na Rossa, który jest coraz bardziej smutny i wściekły.
- Ross to nie tak! - zapłakana powiedziałam i wyrwałam się Lukowi.
- Wracaj tu! - warknął Luke i przyciągnął mnie.
- Puszczaj! - krzyknęłam, kopnęłam Luka i wtuliłam się w Rossa. Ten nic nie mówił, nic nie robił. Zupełnie jakby nie interesowało go co Luke mówi i robi.
- Ross! - pomachałam mu ręką przed twarzą. Zero reakcji. Powtórzyłam to kilka razy. Bez rezultatu. Luke chwycił mnie w pasie i rzucił na łóżko. Dopiero kiedy zaczął mnie rozbierać Ross ocknął się i przywalił Lukowi z pięści. Ja pobiegłam po dziekana.

„Luke”
- I co? Łapa już nie boli? - pytałem Rossa.
- Nie boli. - odparł dumnie.
- To zaraz będzie! - chwyciłem nóż i chciałem wbić blondasowi w rękę kiedy do pokoju wpadł dziekan.
- Panie Hemmings! Co pan tu robi? Został pan wydalony z uczelni!
- Wpadłem odwiedzić mojego kumpla Lyncha. - odparłem sarkastycznie.
- Proszę opuścić teren akademika! - powtórzył. Nie wykonałem rozkazu, tylko rzuciłem się na dziekana. Turlając się po ziemi opuściliśmy pokój Lyncha.

„Ross”
- Nic Ci nie zrobił? - spytała z troską Laura.
- Nie, a Tobie? - spytałem z jeszcze większą troską.
- Mi też nie. - przytuliła się do mnie.
- Wszystko będzie dobrze. - pocałowałem ją.

*ranek*
„Ross”
Jest 6:30. Ciężko mi wstać o tak wczesnej porze, po tak długiej przerwie. O 10 poszliśmy na zajęcia. Podczas przerwy obiadowej dostałem kilka smsów z pogróżkami. Przypuszczam, że od Luka. Szybko sprawdziłem numer z którego przyszły. Okazało się, że moje podejrzenia...

-------------------
Hejka!
Jak widzicie powrócił Luke... Ale nie na długo ;)
Zostały ostatnie dwa rozdziały i epilog.
Z piątku na sobotę byłam na noc w szkole. Pograliśmy w dwa ognie, zjedliśmy pizzę, a później oglądaliśmy filmy. Ja obejrzałam tylko pierwszy ~ mój ulubiony "Gwiazd Naszych Wina". Po za tym męczyłam Rikeroholic, ciągle pisząc do niej SMS-y (o północy, o drugiej i o piątej). Naszym tematem był właśnie ten film i Ansel Elgort ;) Chłopaki z mojej klasy wszędzie nakruszyli czipsami i rano musieli sprzątać, bo inaczej byśmy nie wyszli. Ogółem "imprezę" uznaję za udaną.
Pozdrawiam i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Superowy rossdzialik.
    Super, że nocka się udała.
    Do następnego.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń