poniedziałek, 12 stycznia 2015

32. „Świąteczna niespodzianka”

Laura”
Pogodziłam się z Rossym. Razem weszliśmy do jadalni, gdzie była jego rodzina. Trzymałam się z moim narzeczonym za rękę. Po minach reszty rodzeństwa wywnioskowałam, że nie są zadowoleni.
- Laura co Ty tu robisz?! – spytała Delly.
- Wróciliśmy do  siebie z Rossem.
- I źle zrobiliście. On już Cię nie kocha, a Ty na niego nie zasługujesz po tym jak go skrzywdziłaś. – krzyczała.
- Uspokój się Rydel! – nakazała mama Stormie. Rydel zamilkła, ale odezwał się Rocky. Tez powiedział mi same niemiłe rzeczy. Tak samo postąpił Ryland i Riker. Popłakałam się i wybiegłam z jadalni. Ross ruszył za mną.
- Skarbie, nie słuchaj ich. – przytulił mnie i pocałował w czoło. Starał się mnie pocieszyć…

„Ross”
- Mogę ich nie słuchać, ale i tak będzie mnie bolało to, że mnie nie akceptują. – użalała się. Nie mogłem tego znieść. Postanowiłem coś zrobić.
- Lau, co Ci poprawi humor? - spytałem czule.
- Chyba nic Ross. – wtuliła się we mnie i płakała.
- Nie smuć się kotuś. Ja Cię kocham i będę z Tobą już na zawsze – starłem jej łzy i zaprowadziłem do jadalni. – Przestańcie być nie mili dla Laury. – oznajmiłem. Wszyscy spojrzeli się na mnie. – Ja ją kocham, a ona mnie. Zawsze będziemy razem. Dlatego nie pozwalam Wam jej dokuczać.
- Ross, nie musisz tego dla mnie robić – Laura szepnęła mi na ucho.
- Muszę perełko. – cmoknąłem ją w policzek. Moi bracia burwelsowali się, ale Rydel i Ell ich uspokajali. Oni chyba zrozumieli, że kocham Lau i będę z nią mimo wszystko.

„Laura”
Ross wiele dla mnie zrobił. Nie pozwolił by jego rodzeństwo mnie obrażało. Po Wigilii wszyscy rozpakowywali prezenty. Wszyscy oprócz mnie.
- Proszę kochanie. – Ross podał mi swój prezent.
- Nie Ross. Nie mogę go przyjąć, bo jest twój.
- No, ale Lau… - jęczał.
- Mi starczy to, że do mnie wróciłeś i mnie kochasz. – pocałowałam go.
- To chociaż rozpakuj go ze mną.
- Zgoda.
Rozpakowaliśmy jego prezent. Dostał telewizor.
- LED, 3D, HD… - czytałam z opakowania. Zajęło mi to pół godziny. Ross zaczął się śmiać, bo czytałam także po chińsku.
- Nie nabijaj się. Nigdy nie uczyłam się tego języka. – szturchnęłam go. Ten przewalił mnie na kanapie i zaczął całować. Zabrał się za zamek od mojej sukienki.
- Ale tak tutaj? – spytałam.
- No racja. – zabrał mnie na rękach do sypialni. Było jak dawniej. Teraz już wszystko się ułoży.


--------------------
Hejka.
Jeszcze cztery rozdziały i epilog. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to 25 stycznia będzie epilog.
Co do mojego nowego bloga. Nie wiem jeszcze kiedy będzie premiera. Myślałam o marcu, ale chyba zacznę go prowadzić szybciej. Dokładną datę podam w notce pod epilogiem.

Mój tydzień zaczął się dość dobrze. Dwie 5 z plastyki i 6 z polskiego (szczerze mówiąc nie myślałam, że pójdzie mi aż tak dobrze). A jak dla Was zaczął się ten tydzień?

Pozdrawiam i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Cudowny wyszedł Ci ten rossdział.
    Tylko szkoda, że tak szybko koniec bloga.
    Jak o tym myślę to mi smutno.
    Ale jak pomyślę o kolejnym możliwe, że jeszcze lepszym blogasku to mi serce rośnie.
    Nie mogę się doczekać następnego rossdziału.
    Do nexta Destiny

    OdpowiedzUsuń