wtorek, 27 stycznia 2015

LBA 2

Mimo iż blog jest zakończony odpowiemy razem z Rikeroholic na pytania. Dziękujemy Aleksandrze Grzesik za nominację <3

Oto pytania od niej:

1. Czy masz ulubionego członka R5?
Wiki: Tak ~ Rossa. Ale i tak kocham ich wszystkich.
Rikeroholic: Wszyscy są fajni, ale najbardziej kocham Rikera i Rydel.

2. Czy jesteś jeszcze w jakimś innym fandomie niż R5 Family?
Wiki: Tak ~ Jepsie.
Rikeroholic: Nie.

3. Kto/Co jest Twoją inspiracją?  
Wiki: Rikeroholic i jej opowieści oraz muzyka (w szczególności R5 i Disco Polo).
Rikeroholic: Sytuacje z codziennego życia i ludzie spotkani w tramwaju.

4. Dlaczego uważasz, że warto być w R5 Family? 
Wiki: Zawsze można ufać i liczyć na inne R5er (jedyna koleżanka z klasy, która dała mi lekcje też jest w R5 Family).
Rikeroholic: R5 Family to wyjątkowa rodzina, która zawsze mnie wspiera. Kiedy jest mi przykro i mam doła to zawsze myślę, że gdzieś tam w Polsce/na świecie jest ktoś dla kogo jestem ważna. Tylko R5er rozumie drugiego R5er.

5. Uprawiasz jakiś sport? 
Wiki: Aktualnie nie. W poprzednim semestrze był to fitness (na WF-ie).
Rikeroholic: Fitness i chodzę na siłownię.

6. Czy Twoim zdaniem masz szansę wydać książkę?
Wiki: Ja raczej nie. Przeczytałam wiele książek i wiem, że potrzebne jest do napisania dobrej książki wiele prób, czasu i umiejętności. Prędzej Rikeroholic wydała by książkę. Ostatnio podsunęłam jej ten pomysł. Myślę, że jej blog "Let's Not Be Alone" sprzedałby się w ogromnym nakładzie jako książka. Teraz tylko pozostaje czekać, aż ktoś ją doceni i na rynku pojawi się jej książka ;)
Rikeroholic: Myślę, że nie, choć wiele osób mówi mi, że bym się do tego nadawała.

7. Co byś zrobiła, gdyby R5 stało w Twoich drzwiach?
Wiki: Zaprosiłabym ich do środka i dała coś do jedzenia i picia. Oczywiście nie obeszłoby się bez zrobienia zdjęć i poproszenia o autografy ;)
Rikeroholic: Po pierwszym szoku zaprosiłabym ich do środka i pozwoliła zostać jak długo by chcieli ;)

8. Co myślisz o shippowaniu członków R5 z innymi? Czy może tak jak ja uważasz, że oni sami powinni wybrać swoich partnerów?
Wiki: Myślę, że oni sami powinni wybrać sobie swoje drugie połówki. Często jednak o tym zapominamy ~ idziemy razem z modą i shippujemy pary, które nie istnieją.
Rikeroholic: Uważam, że każdy ma prawo sam sobie wybierać partnerów. Przecież nam nikt nie wybiera. Oczywiście nie mam nic przeciwko Rydellington (to moja ulubiona para ogólnie ze wszystkich par jakie na świecie istnieją) - nawet jeśli to tylko udawanie. Natomiast bardzo jestem przeciwna Raurze ponieważ jest to robione tak jakby "na siłę" i wywołuje tylko mieszane uczucia u Laury i Rossa co nie sprzyja ich pracy.

9. O czym myślisz, gdy nie możesz zasnąć?
Wiki: Myślę o... Rossie ;)
Rikeroholic: Staram się myśleć o miłych rzeczach, ale częściej niestety przeżywam to co się wydarzyło w ciągu dnia albo to co mam zrobić jutro.

10. Jaki film polecasz?
"Gwiazd Naszych Wina" ~ obie polecamy serdecznie.

11. Co myślisz o LBA?
Wiki: Przez LBA można poznać innych blogerów bliżejJest to całkiem fajna rzecz. Gdy ja dostaję nominację to bardzo się cieszę i jest mi miło, że ktoś docenia to co robię.
Rikeroholic: Myślę, że to fajna zabawa i okazja, żeby się poznać.

My nominujemy:

Oto pytania od nas:
1. Jak sobie nas wyobrażasz (z wyglądu)?
2. Ile masz lat?
3. Czy umiesz pływać?
4. Jak długo piszesz bloga?
5. Co Cię zainspirowało do rozpoczęcia przygody z bloggerem?
6. Czy z trudem przychodzi Ci wymyślanie kolejnych wątków/rozdziałów?
7. Co jest dla Ciebie ważniejsze: dobre oceny czy przyjaźń?
8. Czy bywasz zazdrosna jeśli twojej przyjaciółce powodzi się lepiej niż Tobie (np. ma lepsze oceny)?
9. Jesteś raczej pracowita i ambitna czy radosna i wyluzowana?
10. Czy wierzysz w miłość osób po przejściach (np. rozwodników, osób poszkodowanych życiowo, niepełnosprawnych)?
11. Czy myślisz, że internetowe związki mają szansę przetrwać długi czas?

To wszystko. Do napisania <3 :*

niedziela, 25 stycznia 2015

„Czy ktoś pokochał Rossa?” (Epilog)

Odpowiadając na pytanie z tytułu. Tak. Ktoś pokochał Rossa. A tym kimś jest nie kto inny niż Laura...

W ich życiu wszystko się ułożyło. Zaliczyli pierwszy rok studiów, w lipcu urodziło się ich Rossiątko, a w sierpniu się pobrali. Są razem szczęśliwi. Doskonale sobie radzą z dzieckiem, dlatego zdecydowali się na kolejne. Studiować też będą. Od października wracają na uczelnię. Postanowili nie rezygnować z marzeń.

Nie tylko życie Rossa i Laury się ułożyło...

Vanessa i Riker szykują się do ślubu. Pobrali by się wcześniej, ale Ness się uparła. Ma tak jak Lau. Nie chce być gruba na własnym ślubie. Woli schudnąć po ciąży. Pobierze się z Rikiem za dwa miesiące.

Rydel i Ellington tworzą razem z Olivią i ich synkiem szczęśliwą rodzinę. Kelly już dawno dała sobie spokój.

Rocky związał się z Alex. Razem wychowują swoje dziecko, ale ze ślubem się nie śpieszą. Wezmą go jak będą gotowi.

Ryland dogadał się z Sav i razem wychowują swoje dziecko. Do ich ślubu jeszcze dużo czasu...


------------------
Hejka.
To już epilog, więc nadszedł czas na podziękowania.

Dziękuje wszystkim, którzy czytali, a w szczególności:

* Lagusiakowi ~ Dziękuję Ci za wszystkie komentarze, nawet te z krytyką ;) Dziękuję za zachęcenie do komentowania (a zaczynałyśmy od zasady "komentarz za komentarz"). Teraz nie potrzebuje już żadnej motywacji, komentuję, jeśli mam coś do powiedzenia np. co mi się podobało w rozdziale a co nie. Dzięki Tobie stałam się bardziej otwarta na świat i ludzi, przez co zyskałam sympatię wielu osób z nowej szkoły. Mam kilka koleżanek, ale żadna nie zastąpi mi Ciebie Lagusiak <3 Szczerze Ci dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję nie raz przeczytać komentarz od Ciebie.

* Rikeroholic ~ Dziękuje Ci za wsparcie i pomoc w prowadzeniu bloga, za twoją szczerą opinię o tym co piszę i za wszystko co dla mnie zrobiłaś <3  Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mogła poznać twoją opinię i, że będziesz dalej mnie wspierać oraz będziesz komentować mój nowy blog. Dzięki kochaniutka <3

* Destiny ~ Dziękuję Ci za to, iż komentujesz od jakiegoś czasu wszystkie rozdziały mimo iż ja nie zawsze komentuje u Ciebie. Liczę, że na nowym blogu też ujrzę choćby jeden komentarz od Ciebie ;) Jeszcze raz dzięki <3

* Oldze Lynch ~ Dzięki, że czytałaś choć nie zawsze komentowałaś (tak jak ja). Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę chociaż jeden komentarz od Ciebie na moim nowym blogu ;) Dzięki <3

* Mojej koleżance z klasy Karolinie ~ Dziękuje Ci za to, że czytałaś bloga, że pytałaś się o nowe rozdziały i za miłe słowa, które zmotywowały mnie do dalszego pisania. Dzięki <3

Te osoby zasłużyły na coś więcej niż zwykłe dziękuje napisane pod epilogiem. Myślę, że mogłabym zrobić dla każdej z Was jeden kolaż z kim będziecie chcieli. Napiszcie mi z kim chcecie i gdzie mam go Wam wysłać (e-mailem, na facebooku itp.).

Co do mojego nowego bloga: prolog pojawi się 5 lutego.
Zapraszam i zachęcam do czytania i komentowania :) 
http://r5-truecrazylife.blogspot.com

Pozdrawiam i do napisania na moim nowym blogu jak i na http://r5-oneshoty.blogspot.com <3
Buziaczki :*
~ Wiki R5er

czwartek, 22 stycznia 2015

36. „Koniec Rikessy?”

„Riker”
Van dzwoni do mnie już 16 raz. Ignoruje te telefony, a ona dzwoni i dzwoni. Postanowiłem coś sobie zaśpiewać. Wziąłem gitarę i zacząłem.

„Got my heart made up on you..."

Przerwał mi telefon. Oczywiście od Vanessy. Odebrałem i zrobiłem na głośno mówiący. Wróciłem do śpiewania.

„You said what you said
When words are knives it’s hard not to forget
But something in my head my wouldn't be said
Can't get it on a sheet
No, wo-oh
Your love was so real
It pulled me in just like a magnetic field..."

„Stormie”
Sprzątałam pokój Rylanda kiedy znalazłam coś dziwnego.
- Fuj! Co to jest!?
Zabrałam to dziwne coś i wyrzuciłam.
Po pół godzinie Ryland wbiegł z krzykiem do kuchni.
- Gdzie są moje krewetki!?
- Mama je wyrzuciła! - Rocky mu odpowiedział.
Oboje zniknęli w salonie. Ja poszłam ich podsłuchiwać.
- Ze stratą krewetek się pogodzę, ale nie ze szlabanem. Wiesz dobrze o co chodzi. - szeptał Ryland.
- Ja mam podobnie. Mama nie może wiedzieć o tym, że Alex jest ze mną w ciąży... - opowiadał mu Rocky.
- Wszystko słyszałam. Rocky dlaczego mi nie powiedziałeś? Przecież bym Wam pomogła...
Rocky nie wiedział co mi odpowiedzieć, więc "zaatakowałam" Rylanda.
- Czyli to co wywaliłam to krewetki? I o czym nie mam wiedzieć?
Zero reakcji ze strony Rylanda.
- Odpowiedz Ryland.
- Nie mogę...
- Odpowiedz. - nakazałam.
- To były krewetki, a chce ukryć to, że Sav jest ze mną w ciąży.
- Co!? Najpierw dowiaduje się o Rossie, potem o Rydel, jeszcze później o Rockym, a teraz o Tobie... Tylko Rik grzeczny.
- Nie byłbym taki pewien. Ostatnio coś słyszałem i chyba dla tego Rik nie odzywa się do niej...

„Riker”
Chyba po 3 godzinach rozmowy telefonicznej, dogadałem się z Van. Znów jesteśmy razem. Teraz postaram się o to by wszystko się ułożyło.


-------------------------
Hejka.
To ostatni rozdział. epilog już w niedzielę 25 stycznia.
Jak widzicie, Rikessa się pogodziła, Stormie znalazła krewetki i je wyrzuciła...
Pewnie jesteście w szoku. Lau, Delly, Alex i Sav są w ciąży i to w podobnym czasie...
(Uwaga spoiler: 
Przypuszczenie Rylanda o Van w ciąży sprawdzą się.)
Pozdrawiam i do napisania <3

wtorek, 20 stycznia 2015

35. „Nielegalne interesy”

„Ross”
Moje podejrzenia sprawdziły się. To Luke wysłał te smsy. Pojechałem do salonu operatora mojej sieci komórkowej i zablokowałem jego numer. Teraz będę miał święty spokój.

„Ryland”
Stoję sobie przy wejściu i staram się sprzedać swoją dziewczynę. Przechodził właśnie Rik.
- Rik, może chcesz kupić Sav z dzieckiem za jedyne 200$?
- Nie, dzięki. Ja już mam Van.
No trudno... Znajdę kogoś innego. Przechodził Rocky.
- Rocky! - przywitałem brata serdecznie. - Może chcesz kupić Sav z dzieckiem za jedyne 100$.
- Nie, dzięki. Ja już mam moją kochaną Alex.
- Ale tu masz jeszcze dziecko... - starałem się namówić Rockyego.
- Z Alex już mam. Urodzi się za dwa tygodnie. - odpowiedział i poszedł. Ja ruszyłem do Rika.
- Rik! Rik! Wiem dlaczego tak długo nikt z nas nie widział Alex!
- Uspokój się Ryry, siadaj i opowiadaj.
- Ona jest w ciąży. W życiu nie zgadniesz z kim i za ile urodzi.
- No na pewno nie z żadnym z Lynchów.
- A właśnie, że z Lynchem. Z Rockym Lynchem. Naszym bratem. I co ciekawe. Dziecko urodzi się już za dwa tygodnie.
W tym momencie zadzwonił telefon Rika. Jego dzwonek rozbrzmiał się na cały dom.
- Nie odbierzesz? - spytałem.
- Nie, bo to Van.
- Ale dlaczego nie odbierzesz?
- Bo... Okłamała mnie i zraniła...
- Ale jak to? Byliście razem tacy szczęśliwi.
- Dobrze powiedziane. Byliśmy.

„Rydel”
Ell jest u swoich rodziców, bo z jego tatą coś nie tak. Natomiast ja razem z Olivią jestem w sklepie. Kupujemy ciuchy. Sukienki, spódniczki, bluzki, bluzy, spodnie, kurtki, torebki, buty i inne dodatki. W pewnym momencie zobaczyłam Kelly z jakimś wysokim mężczyzną. Nie zwracałam na nią uwagi.
- Mamusiu, kupisz mi to? - zobaczyłam Olivię z piękną turkusową sukienką.
- Jak będzie pasowała to tak. - odpowiedziałam i ruszyłam z małą do przymierzalni.

„Olivia”
- I jak? - pokazałam się mamie Rydel.
- Prześlicznie. - ucałowała mnie w policzek.
Przebrałam się z powrotem w swoje rzeczy i poszłam z Delly do kasy.
- Mamo, kupisz? - spytałam się i pokazałam na bransoletkę z przywieszką kotkiem.
- Oczywiście aniołku.
Gdy wychodziłyśmy jakaś pani rzuciła się na Delly.

„Rydel”
Kelly rzuciła się na mnie. Ona mnie ugryzła, więc ja ją drapnęłam. Ona mnie opluła, ja jej wyrwałam garść włosów. Biłyśmy się dopóki Ell nie pojawił się w galerii.
- Zabieram Olivię, bo wy obie jesteście nie ogarnięte. Ty nie masz do niej praw. - zwrócił się do Kelly. - A Ty... Dajesz małej zły przykład. - zwrócił się do mnie. - Olivia idziemy. - zabrał zakupy i poszedł do domu.

„Ryland”
Czekałem w domu na kuriera. Miał przynieść moje krewetki. Po godzinie, w końcu był. Zapłaciłem za przesyłkę i zabrałem ją do pokoju. Szybko ją rozpakowałem.
- Moje kochane krewetki. Teraz rozpocznę waszą nielegalną hodowlę i sprzedaż. - zaśmiałem się.
- Ryland za 15 minut deser. - usłyszałem głos mamy. Schowałem krewetki za plecy.
- Co tam ukrywasz? - spytała się mnie mama.
- Nic, nic... - Odpowiedziałem i mama wyszła. "Na pewno nic." Dopowiedziałem w myślach.


----------------------
Hejka.
Rozdział 35 za nami. Jeszcze jeden, epilog i koniec.

Jak myślicie... 
Krewetki Rylanda zostaną znalezione przez Stormie?
Czy Riker odbierze połączenie od Vanessy i pogodzi się z nią?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w następnym rozdziale.

Pani od angielskiego popsuła mi humor. Przeniosła moją koleżankę (z którą siedziałam na tej lekcji) do słabszej grupy. Wczoraj mówiła, że to dla jej dobra. A dziś dowiedziałam się, że powiedziała, że ona zaniża poziom grupy. Do koleżanek siedzących przede mną powiedziała "Zaopiekujcie się Wiktorią...".

Za to dla Rikeroholic jest dziś szczęśliwy dzień. Napisała dwa kolokwia i oba zdała ;)

Pozdrawiam i do napisania <3

niedziela, 18 stycznia 2015

34. „Powroty”

„Ross”
Skończyło się wolne i czas wracać do szkoły. Jesteśmy już z Laurą spakowani i czekamy na taksówkę, która odwiezie nas na dworzec.
Po 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. Rozpakowuję właśnie rzeczy kiedy do mojego pokoju wszedł Luke Hemmings z Lau za rękę.
- I co Ross? Lau jest moja! - zaśmiał mi się w twarz.
                                  
„Laura”
Luke dopadł mnie na korytarzu. Nie mam siły się mu wyrwać. Patrzę na Rossa, który jest coraz bardziej smutny i wściekły.
- Ross to nie tak! - zapłakana powiedziałam i wyrwałam się Lukowi.
- Wracaj tu! - warknął Luke i przyciągnął mnie.
- Puszczaj! - krzyknęłam, kopnęłam Luka i wtuliłam się w Rossa. Ten nic nie mówił, nic nie robił. Zupełnie jakby nie interesowało go co Luke mówi i robi.
- Ross! - pomachałam mu ręką przed twarzą. Zero reakcji. Powtórzyłam to kilka razy. Bez rezultatu. Luke chwycił mnie w pasie i rzucił na łóżko. Dopiero kiedy zaczął mnie rozbierać Ross ocknął się i przywalił Lukowi z pięści. Ja pobiegłam po dziekana.

„Luke”
- I co? Łapa już nie boli? - pytałem Rossa.
- Nie boli. - odparł dumnie.
- To zaraz będzie! - chwyciłem nóż i chciałem wbić blondasowi w rękę kiedy do pokoju wpadł dziekan.
- Panie Hemmings! Co pan tu robi? Został pan wydalony z uczelni!
- Wpadłem odwiedzić mojego kumpla Lyncha. - odparłem sarkastycznie.
- Proszę opuścić teren akademika! - powtórzył. Nie wykonałem rozkazu, tylko rzuciłem się na dziekana. Turlając się po ziemi opuściliśmy pokój Lyncha.

„Ross”
- Nic Ci nie zrobił? - spytała z troską Laura.
- Nie, a Tobie? - spytałem z jeszcze większą troską.
- Mi też nie. - przytuliła się do mnie.
- Wszystko będzie dobrze. - pocałowałem ją.

*ranek*
„Ross”
Jest 6:30. Ciężko mi wstać o tak wczesnej porze, po tak długiej przerwie. O 10 poszliśmy na zajęcia. Podczas przerwy obiadowej dostałem kilka smsów z pogróżkami. Przypuszczam, że od Luka. Szybko sprawdziłem numer z którego przyszły. Okazało się, że moje podejrzenia...

-------------------
Hejka!
Jak widzicie powrócił Luke... Ale nie na długo ;)
Zostały ostatnie dwa rozdziały i epilog.
Z piątku na sobotę byłam na noc w szkole. Pograliśmy w dwa ognie, zjedliśmy pizzę, a później oglądaliśmy filmy. Ja obejrzałam tylko pierwszy ~ mój ulubiony "Gwiazd Naszych Wina". Po za tym męczyłam Rikeroholic, ciągle pisząc do niej SMS-y (o północy, o drugiej i o piątej). Naszym tematem był właśnie ten film i Ansel Elgort ;) Chłopaki z mojej klasy wszędzie nakruszyli czipsami i rano musieli sprzątać, bo inaczej byśmy nie wyszli. Ogółem "imprezę" uznaję za udaną.
Pozdrawiam i do napisania <3

czwartek, 15 stycznia 2015

33. „Przeprowadzka i sylwestrowa impreza”

„Ross”
Obudziłem się o 8 rano. Laura jeszcze spała. Postanowiłem przygotować śniadanie. Wstałem z łóżka, ubrałem się i ruszyłem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki potrzebne rzeczy. Wstawiłem wodę na herbatę. Zacząłem robić kanapki. Gdy skończyłem zagwizdał czajnik. Zalałem herbaty. Ustawiłem je na tacy i zaniosłem do jadalni. Rozstawiłem je na stole i wróciłem do kuchni po kanapki, galaty, schab w galarecie, karpia, rybę po grecku i inne przysmaki. Gdy wszystko było gotowe obudziłem resztę domowników.
- Śniadanie! - zawołałem.

„Laura”
Usłyszałam wołanie Rossa, więc wstałam z łóżka. Ubrałam się i zeszłam do jadalni. Byłam pierwsza.
- Cześć skarbie. - pocałowałam go w policzek.
- Cześć kochanie. - również mnie pocałował.
- Cześć wszystkim! - krzyknęła Delly od wejścia.
- Cześć Delly. - odpowiedziałam razem z Rossem.
Po chwili wszyscy zjawili się w jadalni. Zasiedliśmy do stołu. Po 15 minutach nie było ani grama jedzenia. Po śniadaniu oczywiście trzeba było posprzątać i oczywiście padło na Rossa i mnie, bo wszyscy sobie poszli. Szybko nam poszło. Usiedliśmy w salonie.
- Zamieszkasz ze mną? - spytał słodko Rossiak.
- Przecież już z Tobą mieszkam w akademiku. - zaśmiałam się. - A tak na poważnie. Zamieszkam z Tobą. Zaraz idę po swoje rzeczy. - ruszyłam do wyjścia, a Ross za mną.
- Idę z Tobą. - powiedział i pocałował mnie w szyję. Ah... Jakie on ma usta... Ja też go pocałowałam, ale w jego śliczny nosek.

„Ross”
Poszedłem z Laurą po jej rzeczy. Swoje już mam w nowym domu. Będziemy tam mieszkać w czasie wolnym od nauki i po studiach.
Po godzinie Lau była już rozpakowana. Ten nowy dom ją oczarował. Cały czas się czymś zachwycała. A to „Jaki fajny kran...” to „Wow. Ten telewizor nie dość, że LED, 3D, HD to jeszcze dotykowy.”. Po prostu nie wytrzymywałem i się śmiałem. Wieczorem usiedliśmy razem w kuchni przy kolacji.
- Pomyślałem, że urządzimy imprezę sylwestrową połączoną z parapetówką u nas. Co Ty na to?
- Fajnie. Pobalujemy do rana! - ucieszyła się.
- A propo balowania do rana. Kiedy się pobierzemy? - spytałem.
- No nie wiem. - zastanawiała się.
- Może w ferie zimowe. To by było w lutym, po sesji...
- Nie Ross. Weźmiemy go w sierpniu. Nie chcę być gruba na własnym ślubie.
- No ok. Mamy jeszcze dużo czasu, więc jutro wszystko się załatwi. Suknię ślubną dla Ciebie, datę w kościele, salę weselną... - nawijałem i nawijałem.

*kilka dni później*

„Vanessa”
Dziś Sylwester. Właśnie szykuję się do imprezy u Raury. Przeglądałam szafę i nie widziałam nic odpowiedniego.
- W tym będziesz wyglądała przepięknie. - usłyszałam głos Lyncha. Rikera Lyncha. Obróciłam się i zobaczyłam blondyna z niebieską sukienką. Była śliczna. Bez ramiączek, rozkloszowana, przed kolano. Popatrzałam raz na sukienkę raz na Rika. Po kilku minutach niepewnie wzięłam tą sukienkę.
- Dzięki. - mruknęłam pod nosem.
- Mam coś jeszcze. - podał mi małą torebeczkę. Zajrzałam do niej. Zobaczyłam sexy bieliznę.
- Ty chyba oszalałeś!? - spytałam.
- Masz rację. Oszalałem. Oszalałem z miłości do Ciebie.
To co powiedział lekko mnie zaskoczyło.
- Super, fajnie, że mnie kochasz, ale teraz wyjdź. Spotkamy się na imprezie u Raury.
- Muszę? Przecież mógłbym Ci pomóc się przygotować...
- Musisz. - przegnałam Lyncha. Wyszedł, ale zaraz wrócił i namiętnie pocałował. Dopiero wtedy wyszedł z mojego domu. Ja ubrałam się w rzeczy od Rika. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Poszłam do Raury, mimo iż zostało jeszcze pół godziny do imprezy.

„Laura”
Siedziałam z Rossem i czekałam na gości. Pierwsza przyszła Van. Za nią Rydellington i Olivia. Dopiero na 5 minut przed imprezą zjawili się Raini, Calum, Rik, Rocky, Alex, Ryland i Sav. Zaczęliśmy balować. Ross podał nam pizze, którą sam zrobił. Była przepyszna. Później Olivia chciała grać w Monopoly, więc Alex, Raini i Sav z nią grały, a Delly była bankierem. Ross z chłopakami grał w karty. Ja chciałam się do nich dołączyć, ale Van chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni.
- Lau muszę Ci coś wyznać... - zaczęła moja siostra. - Ta sukienka jest od... - zauważyłam u niej rumieńce. - ...Od Rika. - dokończyła. Zapowiada się długa i ciekawa historia. - A po za tym kupił mi też to. - pokazała mi, że ma na sobie sexy bieliznę.
- Wow. Mi Ross nie chciał takiej kupić... Twierdził, że mam za dużo rzeczy.
- Powiem Ci jeszcze coś... - rozgadała się na dobre. Opowiadała o tym, że ją pocałował. - ...Zakochałam się w nim.
- W kim? - spytałam, bo gdzieś w środku tej opowieści się wyłączyłam.
- No w Riku. Cały czas o nim mówiłam. Ty mnie nie słuchałaś. Co?
- No. Wyłączyłam się gdzieś w połowie. A propo Rika. Kiedy mu to wyznasz?
- Jeszcze nie wiem...

Riker
Skończyłem grać w karty i poszedłem z Rossem na taras. Tam opowiedziałem mu o popołudniowych zdarzeniach. O tym co kupiłem i komu to dałem... O tym, że pocałowałem Van i powiedziałem, że ją kocham... Ross tylko słuchał tego i otwierał buzię ze zdziwienia.
Impreza z każdą minutą rozkręcała się co raz bardziej. Trochę sobie popiliśmy, a o północy przywitaliśmy nowy rok. Po fajerwerkach rozeszliśmy się do domów. Wtedy urwał mi się film.

*ranek*
„Riker”
Obudziłem się nie w swoim łóżku, nie w swoim domu tylko Van. Rozejrzałem się. Vanka leżała przytulona do mojej klaty. Byliśmy nago. Wydarzenia minionej nocy dopiero zaczęły mi się przypominać...


-----------------------
Hejka.
3 rozdziały i epilog.
Ja powoli szykuje się na jutro. "Noc w szkole" to nie jest coś czego bym pragnęła, ale jak cała klasa idzie to ja też.
Pozdrawiam i do napisania <3
~ Wiki R5er

Nowe rozdziały już w sobotę. Buziaczki :*
~ Rikeroholic

poniedziałek, 12 stycznia 2015

32. „Świąteczna niespodzianka”

Laura”
Pogodziłam się z Rossym. Razem weszliśmy do jadalni, gdzie była jego rodzina. Trzymałam się z moim narzeczonym za rękę. Po minach reszty rodzeństwa wywnioskowałam, że nie są zadowoleni.
- Laura co Ty tu robisz?! – spytała Delly.
- Wróciliśmy do  siebie z Rossem.
- I źle zrobiliście. On już Cię nie kocha, a Ty na niego nie zasługujesz po tym jak go skrzywdziłaś. – krzyczała.
- Uspokój się Rydel! – nakazała mama Stormie. Rydel zamilkła, ale odezwał się Rocky. Tez powiedział mi same niemiłe rzeczy. Tak samo postąpił Ryland i Riker. Popłakałam się i wybiegłam z jadalni. Ross ruszył za mną.
- Skarbie, nie słuchaj ich. – przytulił mnie i pocałował w czoło. Starał się mnie pocieszyć…

„Ross”
- Mogę ich nie słuchać, ale i tak będzie mnie bolało to, że mnie nie akceptują. – użalała się. Nie mogłem tego znieść. Postanowiłem coś zrobić.
- Lau, co Ci poprawi humor? - spytałem czule.
- Chyba nic Ross. – wtuliła się we mnie i płakała.
- Nie smuć się kotuś. Ja Cię kocham i będę z Tobą już na zawsze – starłem jej łzy i zaprowadziłem do jadalni. – Przestańcie być nie mili dla Laury. – oznajmiłem. Wszyscy spojrzeli się na mnie. – Ja ją kocham, a ona mnie. Zawsze będziemy razem. Dlatego nie pozwalam Wam jej dokuczać.
- Ross, nie musisz tego dla mnie robić – Laura szepnęła mi na ucho.
- Muszę perełko. – cmoknąłem ją w policzek. Moi bracia burwelsowali się, ale Rydel i Ell ich uspokajali. Oni chyba zrozumieli, że kocham Lau i będę z nią mimo wszystko.

„Laura”
Ross wiele dla mnie zrobił. Nie pozwolił by jego rodzeństwo mnie obrażało. Po Wigilii wszyscy rozpakowywali prezenty. Wszyscy oprócz mnie.
- Proszę kochanie. – Ross podał mi swój prezent.
- Nie Ross. Nie mogę go przyjąć, bo jest twój.
- No, ale Lau… - jęczał.
- Mi starczy to, że do mnie wróciłeś i mnie kochasz. – pocałowałam go.
- To chociaż rozpakuj go ze mną.
- Zgoda.
Rozpakowaliśmy jego prezent. Dostał telewizor.
- LED, 3D, HD… - czytałam z opakowania. Zajęło mi to pół godziny. Ross zaczął się śmiać, bo czytałam także po chińsku.
- Nie nabijaj się. Nigdy nie uczyłam się tego języka. – szturchnęłam go. Ten przewalił mnie na kanapie i zaczął całować. Zabrał się za zamek od mojej sukienki.
- Ale tak tutaj? – spytałam.
- No racja. – zabrał mnie na rękach do sypialni. Było jak dawniej. Teraz już wszystko się ułoży.


--------------------
Hejka.
Jeszcze cztery rozdziały i epilog. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to 25 stycznia będzie epilog.
Co do mojego nowego bloga. Nie wiem jeszcze kiedy będzie premiera. Myślałam o marcu, ale chyba zacznę go prowadzić szybciej. Dokładną datę podam w notce pod epilogiem.

Mój tydzień zaczął się dość dobrze. Dwie 5 z plastyki i 6 z polskiego (szczerze mówiąc nie myślałam, że pójdzie mi aż tak dobrze). A jak dla Was zaczął się ten tydzień?

Pozdrawiam i do napisania <3

sobota, 10 stycznia 2015

31. „Przygotowania do świąt”

„Ross”
Tata Mark przyniósł nam żywą choinkę z działki wujka Shora. Mama Stormie wyjęła świąteczne ozdoby. Rik włączył w radiu kolędy. Wtedy do naszego domu przyszedł Ell z Dellką i Olivią. Pomogli nam ustroić choinkę. Ja z Olivią zakładałem gwiazdkę na czubek, Rydellington lampki i łańcuchy, Rik, Rocky i Ryry bombki. Nasze świąteczne drzewko wyglądało prześlicznie. Rodzicom bardzo się spodobało.
Po południu piekłem z mamusią pierniczki w przeróżnych kształtach. Po upieczeniu, razem z Delly i Olivią lukrowałem je, a mama Stormie piekła inne pyszności na dzisiejszą Wigilię. Tata Mark ustawiał z chłopakami stoły, krzesła…

„Laura”
Rodzice i van pojechali do dziadków. Ja zostałam, bo nie lubię tych dziadków. Babcia robi  nie dobre jedzenie, a dziadek nawija jak szalony. Straszne, nie? No cóż. Zostałam w domu bez choinki, bez jedzenia, bez towarzystwa. A, przepraszam… Nie zostałam sama. Jest jeszcze Mały Rossiak we mnie. Czasami o nim zapominam. Na szczęście nie zrobiłam mu krzywdy.
Postanowiłam, ze na Wigilię pójdę do Lynchów. Ross na pewno się ucieszy na mój widoki wiadomość o Rosssiątku. Wystroiłam się w czarna sukienkę. O dziwo jeszcze się w nią mieszczę. Ubrałam czarne baletki, zrobiłam lekki makijaż, ułożyłam włosy w kok, włożyłam telefon do malutkiej torebki i wyszłam z domu.

„Vanessa”
Razem z rodzicami pojechałam do dziadków. Lau została. Ciekawe co będzie robić. Piekę z babcią karpia, a mama i tata stroją choinkę. O 19 zasiedliśmy do posiłku. Podzieliliśmy się opłatkiem i składaliśmy życzenia.

„Ross”
Razem z rodzinką zasiedliśmy do Wigilijnego stołu. Przeczytałem fragment Ewangelii, podzieliliśmy się opłatkiem. Kiedy mieliśmy zacząć posiłek ktoś zadzwonił dzwonkiem. Wziąłem opłatek i otworzyłem drzwi.
- Wesołych świąt!  - odezwała się Laura.
- Wesołych świąt! – odpowiedziałem i wpuściłem ja do środka.
-Wszystkiego najlepszego z okazji świat, dużo zdrowia, szczęścia i miłości – złożyłem jej życzenia
- Wzajemnie Rossy – ucałowała mnie w policzek. Podzieliliśmy się opłatkiem.
- Idziemy do reszty? – spytałem.
- Najpierw chcę z Tobą porozmawiać
- O czym?
- Nie wiem czy ktoś już Ci mówił, że będę miała z Tobą dziecko…
- Van usiłowała, ale dopiero mama Stormie mi przekazała.
- I co? Cieszysz się? Chcesz się nami zaopiekować?
Zatkało mnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Postanowiłem zastąpić słowa czynem i pocałowałem ją. – Czy to znaczy, że jesteśmy parą?
- Tak – szepnąłem jej do ucha.
- Dzięki za kwiatki i czekoladki – pocałowała mnie – W jednym z pudełek znalazłam to – pokazała zaręczynowy pierścionek – Zgadzam się być Twoją narzeczoną! Rzuciła mi się na szyję i pocałowaliśmy się namiętnie. Pierścionek na jej palcu pasuje idealnie.