Rozdział dedykujemy Lagusiakowi.
„Ross”
Późnym wieczorem skończyłem pracę. Dokładnie to o 20:50. Wściekły wparowałem do domu. Ta Marano mnie wpienia. Raz mnie kocha, raz się obraża, raz do mnie wraca, raz ze mną zrywa. Mam tego dość! Postanowiłem pogadać z Rikiem.
- Rik? – spytałem, gdy tylko otworzyłem drzwi. Brata nie było. Usiadłem na łóżku i czekałem aż wróci. Po pół godzinie pojawił się.
- O! Cześć Ross! – przywitał się z entuzjazmem.
- Hej Rik… - mruknąłem cicho. – Muszę Ci coś opowiedzieć…
- Ciekawe co… - usiadł obok mnie.
- Dziś na planie poważnie pokłóciłem się z Laurą. Ta cała Marano… - zacząłem swój monolog.
„Rik”
Ross nawija i nawija od pół godziny. Postanowiłem mu przerwać.
- Ross, przejdź do rzeczy! – krzyknąłem.
- No dobra. Powiem co od Ciebie chciałem. Wymyśliłem plan zemsty na Laurze, ale potrzebuję jednej rzeczy. Masz jeszcze tą bluzę, w której nie widać twarzy? Zdziwiło mnie pytanie brata. Wstałem i otworzyłem szafę…
- Zaraz zobaczę czy mam… - przeszukałem całą szafę, aż w końcu znalazłem wcześniej wspomnianą rzecz na dnie szafy. Podałem ją młodemu.
- Dzięki Rik. – przytulił mnie i poszedł. Zacząłem się zastanawiać co on chce zrobić. Czy to nielegalne? Chyba tak, bo Ross by powiedział co to. Mam nadzieję, że nie wkopie się w kłopoty.
„Laura”
Jest 22. Wracam sama do domu. Dlaczego pokłóciłam się z Rossym? On by mnie odprowadził… Rozmyślałam. Postanowiłam iść na skróty przez las. Wiem, że to niebezpieczne, ale teraz to mi wszystko jedno. Gdy tak szłam ktoś złapał mnie w pasie. Chciałam się wyrwać, ale na marne. Chłopak był bardzo silny zupełnie jak Ross. Napastnik prowadził mnie w głąb lasu. Dopiero domyśliłam się o co chodzi. Kopnęłam go w brzuch, ale on się nie dał. Zaczął mnie rozbierać.
„Ross”
Jest 22. Dokładnie 22:16. Jestem w środku lasu z Laurą. Zaraz pokażę tej Marano co to jest cierpienie. Ona nie wie, że to ja i raczej się nie dowie. Rozbierałem ją i całowałem. Młoda Marano wyrywała się i mnie kopała. Mimo tego nie odpuściłem. Tak się rozszalałem, że zleciał mi kaptur. Laura chyba nie ujrzała mojej twarzy, ale samą grzywkę. Mało brakowało bym się zdemaskował. Wróciłem do „zabawy” lecz Marano zemdlała… Postanowiłem nie zostawiać jej tam samej, więc położyłem się obok.
-------------------------------
Hejka. Tak jak mówiłam akcja zaczyna się powoli rozkręcać, ale i tak najwięcej się dzieje w rozdziałach Rikeroholic. Ode mnie to tyle. Do napisania. ~ Wiki R5er
Słówko Rikeroholic: W międzyczasie zapraszam do poczytania i głosowania na: http://r5-interaktywnyblog.blogspot.com
Ross gwałciciel. Coś wątpię żeby taka ciota cokolwiek zdziałała... A to żeby się obok niej położyć to już w ogóle głupota - trupy wrzuca się do rzeki albo cokolwiek. Tia. To Ameryka - skąd wiesz czy to nielegalne? Dobra, akurat trafiłaś...
OdpowiedzUsuń