„Ross”
Już od kilku godzin leżę na łóżku i płaczę. Lau mnie porzuciła… Jest mi strasznie ciężko. Postanowiłem się przejść. Ogarnąłem się i ruszyłem do parku. Usiadłem na brzegu ulubionej fontanny ~ mojej i Lau. Wyciągnąłem telefon i w notatce zacząłem pisać tekst nowej piosenki. Była smutna o rozstaniu. Opowiadała o mnie i Lau. Gdy skończyłem była 18. Wstałem i ruszyłem do domu. Po drodze zobaczyłem Laurę. Całowała się z kimś innym! Przez to moje serce jeszcze bardziej rozbolało. „My heart hurt like damn.” Mruknąłem pod nosem. Zrozpaczony, biegiem wróciłem do domu.
„Laura”
Dziś całe popołudnie spędziłam z moim byłym chłopakiem ~ moim kochanym pakerem. Byliśmy w kinie, na lodach… A gdy wracaliśmy parkiem widziałam Rossa. Był smutny i załamany. Co ja najlepszego zrobiłam? Przeze mnie Lynchuś może sobie zrobić krzywdę i mogę go więcej nie zobaczyć… Jestem kretynką, skończoną idiotką! Muszę iść go przeprosić. Pożegnałam się z pakerem i powiedziałam mu, że to spotkanie to jedna wielka pomyłka. Rozstałam się z nim i poszłam do siebie się przebrać. Ubrałam sexy bieliznę i krótką sukienkę. Włosy związałam w kitkę i ruszyłam do domu Lynchów. Drzwi otworzył Rocky, którego wyminęłam bez słowa. Otworzyłam drzwi do pokoju Rossa.
„Ross”
Marano wróciła dopiero wieczorem. Z jednej strony nie byłem szczęśliwy, że ja widzę, po tym co mi zrobiła, ale z drugiej strony… Nadal ją kocham. Brunetka bez pytania położyła się na moim łóżku. Zamknęła oczy. Zauważyłem pojedyncze łzy na jej twarzy. Przytuliłem ją, by poczuła się bezpieczniej. Po chwili obróciła się do mnie.
- Sorry Ross... Nie chciałam Cię zranić. Myślałam, że to zwykła pomyłka... Ale okazało się, że jednak nie. Jeszcze raz Cię przepraszam Rossy. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- To co? Pobawimy się jak wczoraj? - nie czekając na moją odpowiedź zaczęła się rozbierać. Zaczęliśmy się całować. Znów to zrobiliśmy. Mam nadzieję, że jutro nie będzie takiej samej awantury jak dziś rano.
„Rydel”
Dopiero wróciłam do domu. Jak chłopaki byli na kręglach, ja byłam u kumpeli. Za to z samego rana poszłam do Ella. Nie wiem co mi odbiło, ale przespałam się z nim w dzień i zaraz po tym go rzuciłam. Teraz wróciłam załamana do domu. Straciłam chłopaka i kumpla, a do tego rozwaliłam R5.
Bracia mi tego nie darują. Weszłam po cichu. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy, Niestety, nie udało mi się to.
- Gdzie się było tyle czasu młoda panno? – usłyszałam głos taty Marka. On zawsze jest surowy, jeśli go nie słuchamy. Chyba wkopałam się w problemy.
- A u koleżanki… - starałam się nie wpaść.
- To dlaczego płaczesz?
- Nic, nic… Mam na coś uczulenie. – skłamałam, ale tata uwierzył i dał mi spokój. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Płakałam i nie wiedziałam co zrobić. Chyba muszę wyjaśnić wszystko Ellowi i tyle. Mam nadzieję, że mi wybaczy i wróci do mnie. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam poprawiać makijaż. Miałam właśnie wyjść, gdy ktoś zgasił światło u mnie w pokoju, obłapał mnie w pasie i rzucił na łóżko. Ten ktoś zaczął mnie całować i rozbierać. Starałam się rozpoznać tę osobę. Po ciemku było mi ciężko. Całusy tego ktosia były takie cudowne, że postanowiłam się z nim zabawić. Ten „nieznany” mi chłopak bardzo swoim zachowaniem przypominał Ratliffa. Z samego rana, gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam, że to on. Ellington był przy mnie.
- Ell… - szepnęłam i lekko go szturchnęłam.
- Co jest Delly? – spytał zaspany.
- Byłeś tu całą noc?
- Byłem, a co?
- A nic… Chcę wiedzieć, czy mi wybaczysz i wrócisz do mnie?
- Oh Rydel. Oczywiście, że tak. – pocałował mnie. Jest cudownie. Super, że się dogadaliśmy.
Cudo, czekam na next :*
OdpowiedzUsuńDlaczego ich życie jest takie łatwe?! To nierealne, nierealne! A teraz w dodatku każdą noc się... To takie męskie jak chłopak smarka w poduszkę. Mój wrodzony optymizm
OdpowiedzUsuń